wtorek, 31 stycznia 2012

ROZDZIAŁ 3♥

Siedziałam sama w parku, zapadał już zmierzch. Bardzo się bałam. Płacząc myślałam o moich rodzicach, co oni teraz robią, co myślą, czy tęsknią? Było już ciemno. Strasznie się bałam. Łkając usłyszałam szelest w krzakach niedaleko mnie. Serce zaczęło mi szybciej bić. Założyłam na głowe kaptur, wyjęłam z torby koc i się przykryłam z nadzieją, że już wstało słońce. Obudził mnie dzwoniący telefon. Był to Niall. Odebrałam.
-Słucham?- I po tym rozłączył się. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Nagle coś mnie szturchnęło. Zamarłam ze strachu. Powoli odkryłam z siebie koc. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Nade mną stał Harry, a obok niego Niall.
-Co wy tu robicie?- Zapytałam zdziwiona.
-Przyjechaliśmy po ciebie.
-Nigdzie nie jade!
-No proszę cie Alex.- powiedział Harry i spojrzał na mnie cudownymi oczami.
-Ale ja nie chce wracać
-Proszę.- Harry zrobił minę zbitego psiaka. Nadal nie rozumiałam CO ON TU ROBI?! Dlaczego tak strasznie zależało mu abym wróciła do domu.
-Alex byłem u twoich rodziców, wynajęli policję żeby cie odnaleźć.
-Co?! Kłamiesz! Nie mogli.
-Nie krzycz, pamiętaj że jest noc- powiedział przerażony Niall. W ostatniej chwili, gdy odwrócili się, żeby zobaczyć czy nikt za nimi nie stoi, uciekłam. Zostawiłam na ławce wszystkie moje rzeczy, przy sobie miałam tylko telefon. Uciekłam chłopakom, biegłam krętymi drogami, aż w końcu zatrzymałam się i schowałam w krzakach. Zaczęłam się poważnie zastanawiać czy dobrze zrobiłam z tą ucieczką. Głupio mi było teraz wrócić, bo co by sobie o mnie pomyśleli ludzie. Postanowiłam wrócić, bez względu na przeciwności.
-Chłopaki! Jade z wami.- Chłopcy strasznie się ucieszyli. Harry chciał podejść do mnie i mnie przytulić, ale się odsunęłam. zabrałam rzeczy z ławki i udaliśmy się na lotnisko. Niestety w nocy samoloty nie latały, więc musieliśmy czekać do rana. Zasnęłam siedząc obok Harrego, bo opowiadał mi jakieś nudy i aż nie wytrzymałam. Najdziwniejsze było to, że śniło mi się, że mnie objął i siedze tak pięknie do niego przytulona, ahh jaki cudowny sen. Obudziłam się tuż przed świtem, a co jeszcze dziwniejsze. Mój sen się sprawdził, spałam oparta o Harrego. Hazza nie spał, spojrzał na mnie i pięknie się uśmiechną, ja od razy wstałam i usiadłam jedno krzesełko dalej od niego. Harry spojrzał na mnie pytająco, a ja odwróciłam wzrok i spojrzałam na podłogę. Otworzyli wreszcie kasę, kupiliśmy bilety i szliśmy już do samolotu. Cały czas widziałam jak Harry patrzy na mnie smutno, ale nie mogłam z nim być. Samolot był pusty, usiadłam z dala od chłopaków. Słyszałam ich rozmowę.
-O co jej chodzi?- zapytał smutny Hazza.
-Nie wiem, strasznie dziwnie się zachowuje.
-Ona naprawde mi się podoba, dlaczego mnie odrzuca?- p tych słowach napłynęły mi łzy do oczu. Chciałam jak najszybciej położyć się w domu na moje kochane łóżeczko. Usnęłam w samolocie. Obudził mnie huk. Harry i Niall siedzieli przerażeni.
-Co się stało?-zapytałam.
-Chyba padły silniki
____________________________________
Przpraszam, że tak późno dodałam, wczoraj nie miałam czasu
Proszę o komentarze

3 komentarze: