poniedziałek, 30 stycznia 2012

ROZDZIAŁ 2♥

Następnego dnia wstałam pełna życia. Ann już czekała na mnie na przystanku, gdy nagle podjechał Niall i zawołam mnie do siebie.
- Alex, nie możesz tu teraz być. Wsiadaj.- nie zdązyłam powiedzieć słowa gdy wciągnął mnie do środka.
- Co się stało, gdzie mnie zabierasz?!
- Zaworze cie do szkoły- powiedział z uśmiechem.- ale musze ci coś powiedzieć, to ważne. Otoż chodzi o Ann. Mowiła coś o mnie? Choćby słowo?
- Zaraz, zaraz. Wyciągasz mnie tylko po to by spytać o Ann?!
- No bo ona strasznie mi się podoba.
- Nie wierze! Jak możesz mnie o to pytać! Zatrzymaj się!- Niall zatrzymał samochód. Wychodząc powiedziałam - Myślałam, że coś między nami będzie, że zwróciłeś na mnie uwagę, bo może ci się podobam. A ty?! Wykorzystujesz mnie aby umówić się z Ann.- Niallowi zrobiło się głupio i pojechał smutny. Idąc sama do szkoły zastanawiałam się, dlaczego tak strasznie zareagowałam, przecież mogłam mu pomóc i mieć w nim przyjaciela. Strasznie żałowałam swojego czynu. Postanowiłam w tym dniu nie iść do szkoły. Udałam się do pobliskiego parku. Siedziałam na ławce przed stawem. Siedząc płakałam, czułam jakby coś ściskało mi serce , myślałam, że zepsułam wszystko, przeprowadzka wtedy wydawała się najgorszą rzeczą w moim życiu. Postanowiłam polecieć do Polski. Zamieszkać z moim chłopakiem.
_________________________________
W ciszy weszłam do domu. Spakowałam to co najważniejsze i cicho wyszłam. Szłam na piechote na lotnisko kierując się mapą. Przechodziłam obok mojej szkoły, gdy nagle skończyły się lekcje. Zobaczyłam Nialla smutnego, a obok niego Zayna pocieszającego go. Niall mnie zobaczył, wyrwał się Zaynowi i pobiegł do mnie. Udawałam, że go nie widzę i zaczęłam powoli iść.
- Ej, co jest? Co to za torba? Słuchaj Alex, chciałem cie przeprosić, zachowałem się jak jakiś kretyn, jesteś dla mnie ważna  naprawde i ... - patrząc mu w oczy przerwałam wyowiedz, całując go. Przez chwile było super (Niall zna się na rzeczy :D), lecz po chwili odtrącił mnie i dał znak, że nie chce. Wtedy ze łzami w oczach, chwyciłam za torbę i uciekłam, Niall nawet mnie nie zatrzymywał. Poczułam tak straszny ucisk w sercu, że przez chwile nie mogłam złapać oddechu. Cała we łzach i zmęczona dotarłam na lotnisko. Kupiłam bilet. Wsiadłam do samolotu.
Podróż była strasznie męcząca. Gdy wysiadłam już z samolotu włączyłam telefon. Miałam ponad 50 nieodebranych połączeń, zarówno od Nialla jak od moich rodziców. Zaczęłam czuć, że źle zrobiłam. Męczyły mnie straszne wyrzuty sumienia. Sms od Nialla, Ann i moich rodziców było tak dużo, że nie zdążyłam wszystkich odczytać przed dojazdem do mojego chłopaka Michała. Stojąc przed jego drzwiami zastanowiłam się ostatni raz, czy dobrze zrobiłam. Cóż, zapukałam. Otworzyła matka Michała. Jak mnie zobaczyła w takim stanie jakim byłam zaraz wciągnęła mnie do środka. Bez gadania usadziła mnie w wygodnym fotelu, zrobiła gorąca kakao, usiadła niedaleko mnie i dopiero wzięła głęboki oddech.
- Mówże kochana, co się stało? Wyglądasz jakby cię potrącił samochód.- Zapytała matka Michała. Opowiedziałam jej całą historię.
- Och, dziecko, z chęcią cię tu zatrzymam, ale jeśli twoi rodzice będą później na nas wszystko zganiać to wiedz że wszystkiego się wyprę.
- Spokojnie.- uśmiechnęłam się. Wstałam i udałam się do pokoju Michała. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam jak Michał kocha się z moją przyjaciółką Anetą. Oboje spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. Nie powiedziałam nic, wybiegłam jak najszybciej z ich domu. Michał ubrał się szybko i ruszył za mną, ale byłam już za daleko. Nie wiedziałam gdzie iść, jak już wcześniej wspominałam, nie byłam w szkole lubiana, więc nie miałam do kogo się udać. Mijałam co chwilę moich starych znajomych ze szkoły, patrzyli na mnie ze zdziwieniem,  tak jakby myśleli, że nie żyje i zmartwychwstałam. Omijali mnie wielkim łukiem, poczułam się jak jakiś śmieć! Postanowiłam włączyć komórkę. Przez chwilkę był spokój, siedziałam na ławce, na której kiedyś przesiadywałam z Michałem. Wspomnienia uderzyły mnie i zaczęłam płakać. Chwilę spokoju przerwał dzwoniący telefon. Dzwonił nieznany numer. Odebrałam i okazało się, że to HARRY STYLES!! Chciałam podskoczyć z radości ale od długiego marszu bolały mnie nogi.
- Cześć tu Harry, gdzie jesteś?
- Tam gdzie powinnam, skąd masz mój numer?
- Od Nialla, strasznie się o ciebie martwi.
- Trudno, nie wróce już do Anglii.- po tych słowach usłyszałam jak Hazza szepcze coś do kogoś. Brzmiało to tak
- Jest w Polsce dobrze mówiłeś. -  Już normalnie do mnie - Ale powiedz gdzie teraz jesteś? Bo chyba noc się zbliża, masz gdzie spać?
- Siedze na ławce w parku.
- Którym ?
- Nie powiem. Przykro mi. - po tych słowach się rozłączyłam.

3 komentarze: